Christina Dalcher „Vox”

„Vox” powieść

Vox, głos, mowa…
Opinia, rozmowa, dyskusja…
Słowa, słowa, słowa…
Wypowiadane, napisane, wyśpiewane…

Słowa…
Ile tak naprawdę znaczą dla gatunku ludzkiego?
Ile znaczą dla Ciebie?
Wpisane w nasze życie stanowią niezwykle ważny element codzienności.
Ale czy dane na zawsze?
Oby!

Bo przecież może się zdarzyć, że ktoś w imię wyznawanej przez siebie ideologii wpadnie na iście szatański pomysł, wydając dekret o ograniczeniu ilości wypowiadanych słów do stu dziennie… I niekoniecznie będzie liczył się z faktem, że to skrajna dyskryminacja, choć ograniczenie to będzie dotyczyło tylko kobiet i dziewczynek.

Taka absurdalna, ale i zatrważająca rzeczywistość wykreowana została w dystopijnej powieści Christiny Dalcher Vox. Główną bohaterką uczyniła ona cenioną doktor neurolingwistyki, Jean McClellan, która większość swojego życia poświęciła badaniom naukowym nad afazją Wernickego. A teraz wyposażona w specjalną bransoletkę z „licznikiem słów” musi – jak każda amerykańska kobieta – ważyć wypowiadane słowa i pilnować, by nie przekroczyć dziennego limitu, bo takie wykroczenie karane jest porażeniem prądem.

I choć sytuacja ta wydaje się nie do przyjęcia, staje się przerażającą rzeczywistością. Z dnia na dzień kobiety tracą nie tylko prawa do wykonywania zawodu, własne konta w banku, ale i prawa wyborcze. A w podręcznikach szkolnych przeznaczonych dla chłopców można przeczytać słowa:

Urny wyborcze nie są dla kobiet, do których należy inna sfera życia, niesamowicie ważna i odpowiedzialna. Kobieta jest mianowaną przez Boga strażniczką ogniska domowego. Powinna uświadomić sobie w pełni, że jej rola żony i matki, rodzinnego anioła, jest najświętszym, najbardziej czcigodnym zaszczytem, jakiego mogą dostąpić śmiertelnicy i powinna się wyzbyć jakichkolwiek wyższych aspiracji, nie ma bowiem nic równie wzniosłego, co mogłaby osiągnąć osoba śmiertelna.

Obserwując otoczenie i zmiany zachodzące w postrzeganiu świata, Jean McClellan zastanawia się, jak żyć w takim społeczeństwie i patrzeć w przyszłość – swoją i córki. Brak jej prawdziwych rozmów z rodziną, brak jej książek, które dotąd wypełniały jej codzienność.

Leżę w sypialni i jak co noc otulam się kocem utkanym z niewidzialnych słów, kiedy udaję, że czytam, pozwalając moim oczom tańczyć po wyimaginowanych stronach Szekspira. Gdyby naszła mnie ochota na coś bardziej wyszukanego, byłby to Dante w monumentalnym włoskim oryginale.

Rozmyślaniom i refleksjom głównej bohaterki towarzyszą również wyrzuty sumienia spowodowane siedzeniem pod „laboratoryjnym kloszem”, brakiem jej osobistego zaangażowania w politykę i protesty kobiet broniących swoich praw. Do tej pory sprawy te zawsze schodziły na plan dalszy…

A teraz? Czy można jeszcze coś zrobić, by odwrócić bieg dramatycznych wydarzeń?

Powieść Christiny Dalcher intryguje, wzbudza różnorodne emocje i rodzi wiele pytań dotyczących szeroko pojmowanej wolności - wolności słowa, wolności wyboru, wolności zgromadzeń czy wolności rozumianej jako brak zewnętrznego przymusu.

Ale o taką wolność trzeba dbać! – zdaje się przypominać autorka Voxu dbać poprzez odpowiedzialną postawę obywatelską, aktywny udział w wyborach, a niekiedy uczestnictwo w protestach czy manifestacjach. Obojętność w ważnych sprawach to droga donikąd!

Wolność …
Ile znaczy dla Ciebie?
 

Wydawnictwo Muza, 2019
Przekład: Radosław Madejski
Stron: 416
 
* Tekst ukazał się 18 lutego 2019 roku (przed premierą książki) na lubimyczytać.pl

Komentarze

Popularne posty