Jaume Cabré „Cień eunucha”
Całymi latami wyrzucałem sobie […], dlaczego tak łatwo przegapiamy nieliczne naprawdę ważne momenty w życiu, a później marnujemy resztę rozpaczliwej egzystencji na bezowocne próby ich odzyskania.
To miała być tylko służbowa kolacja z Júlią, koleżanką z redakcji „Czasopisma”…
Jednak zupełnie nieoczekiwanie zamieniła się w podróż do przeszłości, w głąb dwustuletniej historii siedmiu pokoleń Gensanów…
A wszystko za sprawą dwóch sfrustrowanych narratorów: dziennikarza i krytyka muzycznego Miquela Gensany oraz jego „wujecznego dziadka” Maurycego, który przeżył sto tysięcy lat, miał pamięć jak słoń i był nieźle zakręcony.
I podobnie „nieźle zakręcona” jest cała historia rodu Gensanów, przedstawiona w formie wnikliwych opisów i fragmentarycznej narracji, do której najpierw trzeba się przyzwyczaić, by potem płynąć jej rwącym, coraz bystrzejszym nurtem prowadzącym w głąb opowieści; opowieści o wielu intrygujących wątkach, niekoniecznie ułożonych chronologicznie. Nieustannie towarzyszy jej powolne odsłanianie kart z życia bohaterów, rzucanie na nie światła i pogrążanie w mroku.
Cień eunucha to nie tylko historia życia Miquela Gensany oraz skrzętnie skrywanych sekretów i tajemnic rodzinnych jego przodków, to także powieść o obcowaniu ze sztuką, wśród której prym wiedzie muzyka, o czym świadczy choćby zamysł kompozycyjny całego utworu, powracające motywy czy rytm narracji naśladującej muzyczne tempo. To również opowieść o wielu obliczach miłości, o różnych ludzkich namiętnościach, naszej przemijalności czy uwikłaniu w meandry historii…
Z całą pewnością warto przeczytać!
Komentarze
Prześlij komentarz