Jodi Picoult „Małe wielkie rzeczy”
Powieści Jodi Picoult, która nie boi się drażliwych i kontrowersyjnych tematów, nie umiem sobie dawkować… Od wielu lat nieodmiennie wciągają mnie w misternie dopracowaną fabułę, pełną nieoczekiwanych zwrotów akcji oraz świetnie wykreowanych postaci zapełniających ich karty… I zawsze z niecierpliwością wyczekuję kolejnej książki, kiedy lektura ostatniej dobiega końca…
Tym razem było podobnie!
Małe wielkie rzeczy to książka inspirowana prawdziwą historią pielęgniarki z Flint w stanie Michigan, odsuniętej od opieki nad noworodkiem na prośbę jego ojca, który nie życzył sobie kontaktów z afroamerykańskim personelem. Autorka dodatkowo wplata w fabułę śmierć dziecka, czyniąc z niej koło napędowe całej akcji. A snując swą opowieść i budując odpowiednio jej napięcie, głos oddaje trojgu bohaterom-narratorom: Ruth Jefferson – doświadczonej i oddanej całym sercem swej pracy położnej, oskarżonej o zamordowanie noworodka, jej obrońcy z urzędu – Kennedy McQuarrie oraz ojcu zmarłego chłopczyka, zagorzałemu białemu supremacjoniście – Turkowi Bauerowi.
Dzięki temu zabiegowi, tak charakterystycznemu dla twórczości Jodi Picoult, zyskujemy wnikliwy i wielostronny ogląd rzeczywistości, poznając nie tylko przebieg wydarzeń wywołanych niespodziewaną śmiercią dziecka, ale również poglądy, emocje i doświadczenia życiowe osób w nie uwikłanych.
Małe wielkie rzeczy to ważny głos na temat uprzedzeń, stereotypów, dyskryminacji i szeroko pojętego rasizmu, niestety, ciągle obecnego w świecie mimo jego rozwoju i zmian cywilizacyjnych…
Powieść warto przeczytać – choćby po to, by zrewidować własne poglądy, pamiętając jednak przy tym, iż:
[…] rasizm to nie tylko nienawiść. Wszyscy mamy uprzedzenia, chociaż nie zdajemy sobie z tego sprawy. Ponieważ rasizm to również to, do kogo należy władza… i kto ma do niej dostęp.
Polecam!
Przekład: Magdalena Moltzan-Małkowska
Stron: 608
Komentarze
Prześlij komentarz