Kazimierz Wierzyński „Słyszę czas”

Kazimierz Wierzyński  wiersz

Kazimierz Wierzyński 
Słyszę czas

Tyl­ko w nocy sły­szę czas,
Py­tam do­kąd mnie goni
Przez tyle świa­ta, tyle miast,
Cią­gle zmie­niam ad­re­sy,
Gu­bię za­pi­ski i rę­ko­pi­sy,
Nie wiem gdzie miesz­kam
I nie wiem jak dłu­go,
Bo to wszyst­ko tym­cza­sem,
Wszyst­ko w mię­dzy­cza­sie,
W tym bę­kar­cim sło­wie,
Ale jak­że mą­drym
I jak okrut­nym,
W mię­dzy­cza­sie od po­cząt­ku,
W mię­dzy­cza­sie do koń­ca,
I tyle jest mego sło­wa
A poza nim
Już praw­dzi­wy czas

Sły­szę go w nocy,
Pa­trzę w ciem­ność i wi­dzę
Jak mi­jam w na­wia­sie,
Od uro­dze­nia do śmier­ci,
Pod każ­dym ad­re­sem,
W każ­dym miesz­ka­niu,
W ogrom­nym świe­cie,
Śród po­gu­bio­nych za­pi­sków
I trwoż­nych słów
Mego mię­dzy­ist­nie­nia.

Na próż­no go py­tam,
On mnie nie goni,
Cze­ka spo­koj­nie,
Nic mi nie po­wie
I je­śli co sły­szę
To tyl­ko szum w uszach
Pu­sty szum.

Jest to czas w któ­ry nie mogę wkro­czyć,
Któ­re­mu nie mogę się sprze­ci­wić,
Do któ­re­go nie na­le­żę
A któ­ry jest wszyst­kim.

 
Kazimierz Wierzyński Wybór poezji
Biblioteka Narodowa, 1991
Stron: 552

 

Komentarze

Popularne posty