Camilla Grebe „Łowca cieni”

„Łowca cieni” powieść

Czy słowa mogą łagodzić ból lub leczyć?

Czy jakakolwiek opowieść może sprawić, że niepojęte stanie się pojęte? Zamieni się w coś możliwego do zrozumienia, na co da się spojrzeć z boku, a nawet pewnego dnia da się to zostawić za sobą – jak miejsce, w którym przebywamy bardzo długo, ale po gruntownym przemyśleniu postanawiamy je opuścić?

Czy jeśli dodam słowo do słowa, złożę kawałki zdań i zdołam tchnąć życie w historię, jaka się z nich wyłania, stanie się ona tratwą, która wyprowadzi mnie z mroku?

Muszę spróbować.

Oto moja opowieść, moja tratwa. Zaczyna się od Elsie Svenns.

To pierwsza bohaterka książki. A także jej pierwsza ofiara.

Wszystko zaczęło się w Sztokholmie w lutym 1944 roku, kiedy to w dzielnicy Klara znaleziono w bestialski sposób zamordowaną kobietę. Oprawca na oczach jej małego dziecka przybił do podłogi obie ręce ofiary rozpostarte niczym na krzyżu. Wtedy też doszło do tragicznej śmierci siostry policyjnej Elsie Svenns, która przybyła na miejsce zbrodni wraz z kolegą z policji Bobergiem. Niestety mordercy, który zyskał przydomek zabójcy z Bagien, nie ujęto…

 Elsie traci życie w dzielnicy Klara. Jest czas zimna, lęku i racjonowania wszystkiego.

Zamienia się w cień i popada w wieczne zapomnienie.

Ale w tej samej chwili, gdy jej opowieść dobiega końca, zaczyna się inna. W pewnym sensie jej śmierć staje się początkiem wszystkiego, magicznym nasieniem zdolnym rozwinąć się w potężne drzewo.

Kres bowiem nie istnieje, są tylko nowe historie, które rozpoczynają się wtedy, gdy stare się kończą.

Pod koniec lat pięćdziesiątych w policji zaczynają pracować policjanci w spódnicach, budząc sporą sensację. Kobiety mają takie same uprawnienia jak męscy funkcjonariusze, jednak zamiast w bagnety są wyposażone w pałki. W szeregi policji wstępuje też córka Elsie, Britt-Marie, która w 1967 roku odbywa szkolenie policyjne, a wszelkie wymogi formalne spełnia z nawiązką.

Jeśli Elsie była ziarnem, to Britt-Marie jest drzewem, jądrem, wokół którego kręci się ta dziwna historia. Opowieść zaczyna się w pewien letni wieczór pośród czeremchy i bzu, między miastem a prowincją, między beztroskim życiem młodej dziewczyny a życiem rodzinnym.

Niebawem Britt-Marie stanie się jedną z wielu, którzy będą ścigać zabójcę z Bagna.

Kolejna część powieści skupia się właśnie na postaci młodej policjantki, pracującej w latach 1971–1974 w Östertunie. Właśnie wtedy, zupełnie nieoczekiwanie, na jednym ze sztokholmskich przedmieść policja znajduje kobietę zamordowaną w taki sam bestialski sposób jak trzydzieści lat wcześniej. Britt-Marie bardzo angażuje się w rozwiązanie zagadki i poszukiwanie sprawcy, jednak ze względu na fakt, że jest kobietą, nikt nie bierze jej uwag na poważnie. Wkrótce w tajemniczych okolicznościach dochodzi do zaginięcia policjantki…

Następnie narrator przenosi swą opowieść w lata 1985–1986 do Sztokholmu, gdzie poznajemy młodą, zdolną i piękną Hanne z dyplomem magistra antropologii społecznej i tytułem doktora z zakresu nauk behawioralnych. To ona spróbuje sprostać zadaniu stworzenia profilu zabójcy z Bagien, który po latach znowu się ujawnił. A w ustaleniu niektórych faktów pomagać jej będzie Linda Boman

Ostatnia odsłona opowieści rozgrywa się w roku 2019, a jej bohaterka – Malin Brundin pracuje w sztokholmskiej policji, starając się godzić obowiązki zawodowe z macierzyńskimi, w czym pomaga jej mąż, przebywający na urlopie tacierzyńskim. Jej również przyjdzie zmierzyć się z zabójcą z Bagien…

Łowca cieni Camilli Grebe, laureatki Szklanego Klucza 2020 za najlepszą skandynawską powieść kryminalną, to historia, która trzyma w napięciu od pierwszej do ostatniej strony. Czyta się ją z zapartym tchem i mocno bijącym sercem z powodu narastającego w toku akcji uczucia grozy i ciekawej narracji. 

A podczas lektury coraz bardziej przeraża fakt, że można kogoś nienawidzić do tego stopnia, by posunąć się do wymyślnych w swym okrucieństwie zabójstw niewinnych osób. No cóż, problem dyskryminacji i przemocy wobec kobiet żywy jest od lat. Wielu mężczyznom trudno przychodzi akceptacja tego, że kobiety stają się coraz bardziej samodzielne, umiejętnie łączą obowiązki zawodowe z samotnym macierzyństwem, zajmują coraz wyższe stanowiska… Najgorszy zaś w tym wszystkim jest fakt, że problemy te wcale się nie zdezaktualizowały…

Zachęcam do lektury, bo warto!

 

Wydawnictwo Sonia Draga, 2021
Przekład: Elżbieta Ptaszyńska-Sadowska
Stron: 392

Komentarze

Popularne posty