Roma Ligocka „Wolna miłość”
Jak uchwycić to, co nieuchwytne? Jak ująć to w słowa? Jak zatrzymać chwilę – choćby tylko na chwilę?
To nie takie trudne!
Wystarczy zasiąść do lektury ostatniego tomiku felietonów autorstwa Romy Ligockiej. Mieści on w sobie 28 niewielkich „literackich fotografii chwil” – obrazków tworzących kolaż naszej rzeczywistości, opisanej przez uważną i wnikliwą obserwatorkę. Potrafi ona, jak nikt inny, z niezwykłą delikatnością powoli zatrzymać czas, zachwycić się chwilą, oscylować na granicy pesymizmu i optymizmu, subtelnie wplatać w tok opowiadania refleksje i piękne myśli… Jakie? Oto kilka z nich:
– Dziewczyny! Nawet w rozpaczy, nawet w samotności kogoś trzeba pokochać, choćby tylko siebie!
– […] ludzie niekoniecznie muszą się starzeć – niektórzy tylko dorośleją, a i to nie zawsze im się udaje. Starzenie się nie jest naszym obowiązkiem, możemy być jak roślina, jak drzewo – odnawiać się, oddychać, pięknieć – po prostu być.
– Przyjaciół się nie dostaje – nawet nie zawsze się ich wybiera. Przyjaciół się znajduje, jak skarb, talizman, czterolistną koniczynę.
Większość tekstów można było już przeczytać w miesięczniku „Pani”, ale warto je sobie przypomnieć. Każdy z nich bowiem stanowi odrębne ogniwo łańcucha tworzącego ciekawie skomponowaną całość. A ten sznur umiejętnie nanizanych literackich perełek nosi tytuł Wolna miłość.
Polecam jako lekturę w ramach terapii na zbyt szarą, nieciekawą codzienność – najlepsze efekty przynosi czytana przy gorącej kawie lub herbacie :).
Skorzystam z polecenia :)
OdpowiedzUsuńMiłej lektury!
UsuńKsiążka wydaje się lekturą w sam raz na listopadowe ciemności :)
OdpowiedzUsuńGalene
To prawda, choć ja czytałam ją akurat w marcu :).
Usuń